Zanim dziecko nauczy się mówić, zanim rozumie, czym jest „miłość” czy „bezpieczeństwo”, jego ciało już wie. Czuje. Rejestruje. Odbiera sygnały z otoczenia, z pola emocjonalnego matki, z atmosfery domu, z tonów głosu, które unoszą się wokół.

I jeśli w tych pierwszych chwilach życia – jeszcze w łonie matki albo tuż po narodzinach – pojawia się chłód, lęk, dystans, napięcie czy brak radości z jego istnienia, w psychice i ciele dziecka zapisuje się pierwotna rana:

„Nie jestem chciany.”
„Nie ma dla mnie miejsca.”
„Moje istnienie jest ciężarem.”

To rana odrzucenia – pierwsza i najgłębsza. Ta, która dotyka samego rdzenia naszego istnienia.

Jak to się wydarza?

Rana odrzucenia nie zawsze ma dramatyczną formę. Czasem matka w czasie ciąży czuje lęk, jest w trudnej sytuacji, niepewna, czy da radę.
Czasem dziecko jest nieplanowane, a wokół jego przyjścia na świat pojawia się wstyd, napięcie lub brak wsparcia. Czasem po porodzie mama jest wyczerpana, samotna, sama z własną depresją poporodową i zwyczajnie nie ma zasobów, by patrzeć w oczy dziecka i wysyłać mu sygnał: „Jesteś tu mile widziany.”

A dziecko, w swojej wrażliwości, odbiera to całym ciałem. Nie rozumie sytuacji. Ono tylko czuje, że świat nie cieszy się z jego obecności. Że lepiej się schować. Nie czuć. Nie przeszkadzać.

Wtedy uruchamia się pierwotna obrona – odcięcie od ciała i emocji.
Energia dziecka wycofuje się z ciała, szczególnie z dolnych partii – nóg, miednicy, brzucha. Ciało przestaje być bezpiecznym miejscem. A dziecko zaczyna żyć „obok siebie” – w świecie myśli, fantazji, wyobraźni.

 

Jak funkcjonuje dorosły z raną odrzucenia?

Z takiego dzieciństwa wyrasta dorosły, który z zewnątrz może wyglądać spokojnie, refleksyjnie, często bardzo duchowo. To osoby o wysokiej wrażliwości, głębokiej intuicji i bogatym świecie wewnętrznym. Ale w środku – bardzo często – mieszka poczucie braku przynależności, samotności i lęku przed bliskością.

Taki człowiek:

  • ma trudność, by w pełni być w ciele,
  • łatwo się „odłącza”, gdy robi się zbyt intensywnie,
  • często czuje się inny, jakby nie pasował do świata,
  • ma tendencję do wycofywania się w samotność, intelekt, duchowość,
  • pragnie bliskości, ale gdy się ona pojawia – reaguje lękiem i potrzebą dystansu,
  • żyje z nieświadomym przekonaniem: „Lepiej nie pokazywać się w pełni, bo wtedy mogę zostać odrzucony.”

Ciało takiej osoby często zdradza jej historię – chłodne dłonie i stopy, napięcie w karku i barkach, oddech płytki, brak energii w nogach.
Czasem ciało wygląda „jakby nie było zamieszkane” – lekkie, delikatne, odcięte od ziemi.

Główne przekonania i schematy:

Rana odrzucenia kształtuje głęboko zakorzenione przekonania o sobie, o innych ludziach i świecie.
To nie są zwykłe myśli – to energetyczne prawdy, które dziecko „zapisuje w ciele”.

O sobie:

  • „Nie mam prawa być.”
  • „Nie jestem chciany.”
  • „Nie zasługuję, żeby istnieć.”
  • „Moje potrzeby są problemem.”
  • „Lepiej mnie nie widzieć.”
  • „Muszę być bardzo cichy, żeby nikt się nie zorientował, że tu jestem.”
  • „Nie mogę ufać temu, co czuję.”

O innych:

  • „Bliskość jest niebezpieczna.”
  • „Ludzie mnie nie rozumieją.”
  • „Jeśli się zbliżę, zostanę zraniony.”
  • „Nie mogę ufać nikomu.”

O świecie:

  • „Świat jest zimny i obojętny.”
  • „Nie ma dla mnie miejsca.”
  • „Muszę radzić sobie sam.”

 

Z takich przekonań wyrastają dorosłe schematy funkcjonowania:

  • Schemat odrzucenia i porzucenia – „zaraz zostanę sam”.
  • Schemat deprywacji emocjonalnej – „nikt nie da mi tego, czego potrzebuję”.
  • Schemat defektu / wstydu – „coś jest ze mną nie tak”.
  • Schemat izolacji społecznej – „nie pasuję nigdzie”.

 

Strategie przetrwania – czyli święte obrony:

W dzieciństwie te strategie były ratunkiem. Nie miały nas zranić, tylko ochronić.
Dzięki nim dziecko przetrwało w świecie, który był dla niego zbyt zimny, zbyt szybki, zbyt nieobecny.

Najczęstsze obrony:

  • Ucieczka z ciała – w głowę, analizę, duchowość, sny, fantazje.
  • Rozszczepienie – oddzielenie świata wewnętrznego (bezpiecznego) od zewnętrznego (zagrażającego).
  • Izolacja emocjonalna – „czuję mniej, żeby nie czuć bólu”.
  • Unikanie relacji – z lęku przed odrzuceniem.
  • Idealizacja duchowości lub intelektu – „będę ponad to, nie potrzebuję nikogo”.

Te mechanizmy trzeba uhonorować.
Z wdzięcznością.
Bo kiedyś naprawdę ratowały życie.

To dzięki nim dziecko mogło znieść rzeczywistość, która była zbyt bolesna, by ją unieść w pełni.
To one pozwoliły zachować choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa, nawet jeśli wymagało to odcięcia od ciała, emocji, potrzeb czy kontaktu z ludźmi.
W tamtym momencie to był najlepszy możliwy wybór – wybór instynktu życia.

Nie możemy więc patrzeć na te obrony jak na coś „złego” czy „do usunięcia”.
W terapii, w procesie rozwoju, kluczowe jest, by podejść do nich z czułością, tak jak podchodzimy do dziecka, które musiało w jakiś sposób się ocalić.

Zanim spróbujemy coś zmienić, potrzebne jest uznanie i wdzięczność: „Dziękuję ci, że mnie chroniłaś. Dzięki tobie przetrwałem. Dopiero wtedy obrona może się rozluźnić, bo ciało przestaje czuć, że jest atakowane. To, co było kiedyś tarczą, może powoli stać się mądrością – doświadczeniem, które dziś prowadzi w kierunku większej autentyczności i życia w kontakcie z ciałem, emocjami i drugim człowiekiem.

 

Dojrzały dorosły – ten, który już nie ucieka:

Uleczenie rany odrzucenia nie polega na tym, że ona znika. Ona staje się częścią naszej historii, ale przestaje nami kierować. Dojrzały dorosły potrafi być obecny – w ciele, w relacji, w emocji, w chwili. Już nie musi znikać, gdy pojawia się napięcie. Nie musi udawać, że nie potrzebuje. Nie musi być doskonały, żeby zasługiwać na miłość. Potrafi powiedzieć:

„Kiedyś musiałem się schować, żeby przeżyć. Dziś mogę wracać do życia. Powoli, z czułością.”

Rana odrzucenia jest jak cień – nie znika, dopóki nie przytulisz tego, co zostało z niej wyparte.
Nie chodzi o walkę z nią, lecz o spotkanie się z tym dzieckiem, które kiedyś usłyszało: „Nie ma dla ciebie miejsca” – i powiedzenie mu: „Teraz już jest. Teraz jesteś chciany. I zawsze byłeś.”

Proces uzdrawiania tej rany to powrót do ciała, do zaufania i do życia. Nie dzieje się przez analizę, lecz przez doświadczenie — przez czucie i obecność, przez doświadczenie obecności.
To droga powrotu do ciała, do zaufania, do życia.
Nie musisz już uciekać. Nie musisz walczyć. Możesz zacząć wracać do siebie – krok po kroku, z czułością i łagodnością.

Zatrzymaj się na chwilę.
Weź oddech. Poczuj swoje stopy.
I powiedz sobie:

„Mam prawo być.”
„Jest dla mnie miejsce.”
„Moje istnienie ma wartość.”

To może być Twój pierwszy krok w stronę uzdrowienia.
Nie intelektualny – lecz głęboko ludzki, cielesny i prawdziwy.

Jeśli czujesz, że ten temat porusza coś w Tobie – zapraszam Cię do pracy nad tą raną w bezpiecznej przestrzeni terapeutycznej. Podczas sesji Core Energetics, TRE czy pracy z wewnętrznym dzieckiem, możemy razem dotknąć tego miejsca w Tobie, które kiedyś musiało się schować, a dziś pragnie być zobaczone.

Zaufaj procesowi.
Twoje ciało wie, jak wrócić do życia.
Ty musisz jedynie dać sobie zgodę, by znowu być.

 

Jeśli chcesz rozpocząć ten proces, umów się na konsultację – stacjonarnie w moim gabinecie w Jawornicy k. Lublińca, Opolu albo online, z dowolnego miejsca na świecie.

 

Inspiracje i źródła:

  • Wilhelm Reich, Character Analysis
  • Alexander Lowen, The Language of the Body
  • John Pierrakos, Core Energetics: Developing the Capacity to Love and Heal
  • Eva Pierrakos, The Pathwork Lectures
  • Stephen Porges, The Polyvagal Theory
  • David Boadella, Lifestreams: An Introduction to Biosynthesis

 

4 2 votes
Article Rating